Jak wiecie, Hakersi to nie tylko sprzęt dla dzieciaków czy kursy z nowych technologii, ale w profil naszych działań mamy wpisane “sesje inspiracyjne, warsztaty”. I jak to zwykle u nas – miało być coś na raz, a okazało się hitem i “musieliśmy” powtarzać ;).
Czy istnieje taka potrzeba, żeby uczyć dzieciaki o bezpieczeństwie w sieci? Czy Internet jest tak niebezpiecznym miejscem, że Hakersów trzeba douczyć na ten temat?
Łukasz Lazarewicz: Uważam, że to nie powinno być rolą fundacji, tylko samego systemu oświaty. I to na szeroką skalę: poprzez zajęcia w szkołach, udział w kampaniach edukacyjnych, a nawet akcje w mediach – telewizja itp. Ale jest jak jest i dlatego to co robicie jest super, jesteście niezbędni! Bezpieczeństwo w sieci jest nową dziedziną i cały czas ewoluuje, dlatego też nie można poprzestawać na wiedzy, którą już się ma, tylko cały czas trzeba się dokształcać. W walce z przestępcami w sieci wiedza jest naszą bronią. Uważam, że potrzeba edukacji na temat bezpieczeństwa w sieci jest wielka, a sam temat często jest pomijany i niedostrzegany. Jeszcze 20 lat temu internet był bardziej ciekawostką niż płaszczyzną życia. Służył do wysyłania prostych maili czy szukania informacji na statycznych stronach. Pobieranie zdjęcia zajmowało wieki, a zagrożeniem były stare poczciwe wirusy (często też przenoszone na dyskietkach). Jak to wygląda teraz – wiemy wszyscy. Wiele osób nadal uważa, że ciemna strona internetu ich nie dotyczy, bo kto ich tam w sieci znajdzie, albo czego taki haker miałby się nimi interesować. Albo nawet jeśli coś się stanie, to przecież nic groźnego mu nie zrobią, a jak posłuchają więcej o zagrożeniach to włos im się na głowie jeży. Dlatego uważam, że należy o bezpieczeństwie w sieci rozmawiać jak najwięcej. Poza tym bardzo lubię ten temat i mogę na ten temat rozmawiać godzinami.
Dlaczego zgłosiłeś się do Hakersów?
ŁL: Miałem luźniejszy okres w pracy i pomyślałem że mogę zrobić coś pożytecznego, coś nie tylko za pieniądze i niekoniecznie dla siebie. Zapytałem na forum stowarzyszenia ISSA Polska czy ktoś coś wie i jeden z kolegów (Marcin Święty) polecił mi Was.
Tak oto naszym SuperBohakerem został Łukasz Łazarewicz, który zgłosił się do Nas jako wolontariusz, z propozycją, że poprowadzi dla naszych podopiecznych kurs bezpieczeństwa w sieci. Dorota, która odpowiada m.in. za kontakty z Hakersami i opiekunami placówek współpracujących z fundacją puściła wici. No i okazało się, że do uczestnictwa w warsztatach jest więcej chętnych niż zakładaliśmy!
Kurs składał się z kilku spotkań online, na których uczestnicy poznawali meandry zakładania efektywnych haseł, bezpieczeństwa udostępnianych informacji, a także logowania do niezabezpieczonych sieci i wiele, serio wiele więcej. Głowa mogłaby rozboleć na samą myśl jak bardzo niebezpiecznym miejscem jest Internet. Na szczęście Hakersi, którzy wzięli udział w warsztatach nie mieli wątpliwości, że wiedza zdobyta przygotowała ich na te niebezpieczeństwa.
Jakie miałeś obawy przed?
ŁL: Zastanawiałem się czy podołam roli edukatora, czy uda mi się w ciekawy sposób przekazać to co chcę, czy dam radę zainteresować młodzież tematem i skłonić do dyskusji i dalszego zgłębiania go.
Czy coś na plus Cię zaskoczyło w trakcie?
ŁL: Zaskoczyło mnie zaangażowanie uczestników, a także wiedza jaką niektórzy mieli w tym temacie. Muszę przyznać że niejednokrotnie większa niż moich rówieśników.
Jak oceniasz uczestników?
ŁL: Fajna grupa młodych ludzi żądnych wiedzy.
Czy masz jakieś przemyślenia po?
ŁL: Zobaczyłem jak bardzo tego typu działania są potrzebne.
Do tej pory odbyły się dwie edycję Hakersowego kursu bezpieczeństwa w sieci. Łącznie więziło w nim udział prawie dwudziestu Hakersów. Dzieciaki były zachwycone – serio. Na Gali podsumowującej kolejny rok nauki, nieśmiało (!?) głos zabrał prowadzący zajęcia Łukasz, że ma nadzieję, że uczestnicy są zadowoleni, że w sumie ma nadzieję, że dał radę…
“Panie Łukaszu! Było super!” – podsumowali Hakersi.
Póki co zrobiliśmy przerwę na wakacje, ale mamy nadzieję, że w nowym roku szkolnym wrócimy do tych warsztatów.